wtorek, 24 kwietnia 2012

Zupki chińskie...

... tak jak wspominałam o zupkę przypominającą te w Polsce tutaj naprawdę ciężko... jest za to okazja popróbować nowych smaków... :)

Tak więc dalszy ciąg poszukiwań tej 'idealnej'... ;) 
Troszkę już miałam okazję przetestować i do niektórych w nich wracam z chęcią...

...odkryłam już jednak, czym jest składnik X, który sprawiał, że nie mogłam zapomnieć smaku pamiętnej zupki zakupionej w Lidlu, to trawa cytrynowa... i wszystko stało się jasne... :)

Teraz po prostu sprawdzam skład lub pytam o te z moim ulubionym składnikiem i nigdy nie jestem rozczarowana...

Oto moi zupkowi ulubieńcy... ;) 
...wszystkie 3 właśnie w składzie mają trawę cytrynową... na dodatek są baaardzo ostre... więc lepiej uważać z dołączonymi saszetkami, ja zazwyczaj nie wsypuję ich do końca, bo jak dla mnie są wówczas niejadalne... :P
(Mama to ulubieniec Mena :P)




Tutaj po zalaniu wodą... ;)


Bardzo polubiłam też makaron sojowy i ryżowy, jako zwolenniczka makaronów, od razu bardzo przypadły mi do gustu, dlatego też sięgam po inne zupki, które z kolei są już dużo łagodniejsze...



Bardzo lubię takie szerokie wstążki... 


Ja po takie zupki nie sięgam często... ale czasami zwyczajnie mam na nie ochotę... :)

Lubicie zupki chińskie?
Jakie są wasze ulubione smaki?

Pozdrawiam! :)



1 komentarz:

  1. One chociaż przypominają te prawdziwe chińskie, a nasze radomskie nadają się tylko do sałatki :P

    OdpowiedzUsuń