wtorek, 22 maja 2012

Denko...

Dzisiaj trochę o zużyciach ostatnich miesięcy... 

...to moje kolejne produkty, które skończyły swój żywot, dzięki czemu mogę napisać co o nich myślę... ...poprzednie możecie znaleźć tutaj, tutaj i tutaj... ;)
Jak widzicie to już 4 raz...

...nie ma tego wiele, ale już kilka kolejnych produktów jest na wykończeniu i zapewne niedługo, podobnie jak dzisiejsze produkty, wyląduje w 'denkowej' torbie... ;)

Powiem Wam szczerze, że 'projekt denko' naprawdę mnie wciągnął... 
według mnie płyną z niego same pozytywne, niekiedy wymierne korzyści...

...przede wszystkim zaczęłam UŻYWAĆ produkty... serio! :)
Wcześniej też używałam, ale rzadko, nieregularnie, gdy miałam taka potrzebę, albo coś lubiłam, ale przeważnie nie pamiętałam o nich przez co mnóstwo kosmetyków zalegało tylko w łazience i się marnowało... :)
Teraz dokładnie wiem co mam, sprawdzam daty i wykorzystuję w pierwszej kolejności te, które mają je krótsze, nie otwieram 10 odżywek czy kremów na raz, tylko najpierw kończę te, które mam, co się z tym wiąże... moje zakupy są bardziej przemyślane i ograniczam je do absolutnego minimum...
Kolejna ważna rzecz... zanim coś kupię, sprawdzę 150 razy czy jest to produkt dobry, sprawdzony i wart zainwestowania moich pieniędzy... wolę nie zostać z czymś czego nie lubię i używać tego tylko po to, żeby się jak najszybciej z ulgą go pozbyć...

Niby banał... ale ja musiałam do tego dojrzeć... ;)

Ale przechodząc do konkretów...


1. Szampon Biovax - ja wybrałam ten do włosów ciemnych mający im zapewnić regenerację...
Szampon jest bez parabenów, SLS'ow itp., przez co ma bardzo fajny skład, niestety z tego też samego powodu bardzo słabo się pieni, jest mało wydajny i plącze moje włosy... nie zauważyłam też jakiś oszałamiających efektów za jego sprawą, więc raczej nie kupię ponownie...


2. Bioderma - kupiłam ją na promocji w Super-pharm w mini wersji - 100 ml za 9,90 zł.
Ten produkt jest REWELACYJNY i nie mam co do tego żadnych wątpliwości... używałam go głównie do demakijażu oczu i wreszcie nie musiałam ich trzeć, aby pozbyć się tuszu i eyelinera...
Jak dla mnie cudo i kolejna butelka już czeka na swoją kolej... :)


3. Blubel - czyli żel pod prysznic firmy Ziaja... kupiłam go również w promocji za niecałe 4 zł... :O
Nie zachwycił mnie on jakoś szczególnie, wolę bardziej kremowe konsystencje żeli, ale nie był też zły... ładny zapach, delikatny, w miarę dobrze się pienił... powiedziałabym, że cena adekwatna do zawartości...


4. I <3 STAGE - czyli baza pod cienie oraz korektor w jednym...
Rzadko dobijam dna w kosmetykach kolorowych, to jest jednak mój zdecydowany ulubieniec! :)
Uwielbiam go za naturalny, jasny kolor... dla mnie jest idealny... za aplikację - posiada wygodny aplikator, za działanie - cienie trzymają się na nim kilka dobrych godzin, za kremową konsystencję oraz za to, że idealnie wygląda, zero prześwitów, pięknie się rozprowadza, nie wałkuje, nie roluje, nie tworzy smug, jest bardzo trwały i jak widzicie zużyłam go do ostatniej kropelki... a gdy się skończył, myślałam o używaniu innych korektorów, jakie posiadam, jednak szybko się poddałam i od razu pobiegłam po następne opakowanie... :)
Użyłam go w dniu ślubu i również sprawdził się bezbłędnie... na tą chwilę, nie zamierzam go zmieniać na nic innego... :)


5. LANVIN - Marry me! - próbka ta trafiła w moje ręce przy okazji zakupów w Douglasie i bardzo mi przypasowała... ten zapach ciężko opisać... dla mnie jest połączeniem świeżości kwiatów z delikatną cytrusową nutą, jednak dla niektórych może wydawać się mdły wręcz mydlany... Ja tak nie uważam, mi się on podoba i myślałam o pełnowymiarowym flakonie, jednak nie do końca jestem pewna czy to mój zapach... 


6. SVR - Xerialine creme - 5 ml próbka kremu, również dodatek do jakiś zakupów...
Bardzo lekka, nawilżająca emulsja, o delikatnym miłym zapachu...
Właściwie to tyle na jego temat... ;)


7. Kolejny mój ulubieniec... wysłużony zresztą jak widać - to gąbeczka do nakładania podkładu...
Pisałam już o niej tutaj... jak dla mnie jest niesamowita!!!... oczywiście można nią nakładać zarówno podkład jak i róż, korektor, rozświetlacz itp... co mamy tak naprawdę ochotę... efekt jaki możemy nią uzyskać jest tak naturalny, że nie wyobrażam sobie czegoś lepszego...
Minusem jest jej codzienne pranie i to, że wygląda po pewnym czasie stosowania tak, jak wygląda...
Podczas aplikacji może nam tworzyć także paski przez to, że posiada krawędzie i chyba tylko w tym jest 'gorsza' od słynnego Beauty Blendera...
Jak dla mnie nie są to jednak żadne minusy, jest to mój ideał a to jak działa, mówi mi wszystko... :)

Ostatnie dwa produkty... zużyte dawno temu, ale chciałam wspomnieć o nich i o tym jak się sprawdziły u mnie...


8. Lysanel - żel do mycia twarzy... kupiłam go w komplecie z kremem Active z tej samej firmy, które to miały zdziałać na mojej twarzy cuda... niestety tak nie było...
Żel pachniał jak woda po goleniu, był bardzo rzadki i mało wydajny... Niestety stan mojej cery się po nim nie poprawił a był to koszt ok. 30-40 zł, więc nie polecam...

9. Antidral - antyperspirant, który bardzo mnie podrażniał, musiałam go używać ostrożnie...
Sprawdzał się dobrze, nawet bardzo dobrze z tym, że należy go stosować na wieczór, czego ja nie miałam w nawyku i różnie z nim bywało... czasami musiałam zmyć, bo był nie do zniesienia...
Niby fajny, ale trudny w obsłudze... ;)

To by było wszystko... napiszcie, czy miałyście któreś z tych rzeczy i jak u Was się one sprawdzały...

Buziaki!!!

:)

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię antidral - szczególnie na lato , świetny bloker. Rzeczywiście trzeba z nim ostrożnie , na pewno nie na świeżo ogolone pachy.

    zapach Marry me! bardzo mi się podoba i nie wiem czy się na niego nie skuszę w niedalekiej przyszłości

    Bioderme uwielbiam i stosuje cały czas :)

    OdpowiedzUsuń