piątek, 20 lipca 2012

Udane zakupy...

... dziś wybrałam się na zakupy i wyciągnęłam kilka zapewne wszystkim ogólnie znanych wniosków...

Postaram się jednak je streścić w kilku zdaniach, aby i lepiej mi się utrwaliły i bym miała większą motywację do ich stosowania... ;)

Zasada pierwsza...
UDANE ZAKUPY TO PRZEMYŚLANE ZAKUPY!
Tak... :) Odkąd staram się spojrzeć z dystansem na moją garderobę i dokładnie przeanalizować co do czego z czym mi pasuje, w czym czuję się najlepiej i w czym mi dobrze... doskonale wiem, w jakim celu będę do sklepu się wybierać i w jakim kierunku poczynię swoje poszukiwania... :) Analiza jest zawsze wnikliwa i szczera wobec siebie samej... ;)


Zasada druga...
LISTA...
Zawsze sporządzam listę potrzebnych rzeczy... i ta zasada sprawdza się i dotyczy wszystkiego... czy to spożywczych czy rzeczy do domu czy też tych ubraniowych i kosmetycznych... jeśli widzę, że coś mi się kończy lub zwyczajnie by się przydało zapisuję od razu i karteczkę z takimi właśnie rzeczami trzymam w portfelu... bardzo, bardzo przydatna sprawa i uwierzcie, nie spędzam dodatkowo czasu w sklepie na myślenie: "co to tam jeszcze miałam kupić...?" ;) Nie kupuję też wszystkiego od razu... od momentu zapisania na listę a kupienia czasem jest długa droga wybierania i to jest w tym chyba najprzyjemniejsze... (uwaga: nie dotyczy artykułów spożywczych ;))



Zasada trzecia...
ZAWSZE KUPUJ RZECZY, KTÓRE MASZ OCHOTĘ UŻYĆ JUŻ OD ZARAZ...
Ta zasada, to zasada mojej mamy... zawsze mi to powtarzała i faktycznie... nie róbmy zakupów typu: na urodziny cioci, która urodzin nie obchodzi... sukienki na sylwestra, którego spędzamy w górach na nartach... bo się przyda, bo może jak skrócę, bo jak nogi mi urosną to sukienka nie będzie ciągnęła się po ziemi a jak schudnę, to ta s-ka będzie w sam raz... robiłam tak nie raz i naprawdę... NIE WARTO! :)


Zasada czwarta...
KUPISZ TANIO, KUPISZ DROGO...
Tej zasady przyswojenie idzie mi najgorzej... jestem osobą promocji i okazji... :D w momencie gdy widzę pomarańczową naklejkę na metce, dostaję małpiego rozumu i od razu nie wiele się zastanawiając, ładuję do koszyka czy torby... no a później oczywiście, znana wszystkim historia "i w co ja się dziś ubiorę? nic nie mam" :) Mąż stale mi powtarza, że bym tego nie robiła, ale to już chyba mam gdzieś w genach... często tanie rzeczy psują, prują, bledną, wyciągają itd się szybciej i w rezultacie jesteśmy zmuszeni kupić nowe i płacimy tym samym dwa razy... oczywiście promocje są dobre, ale do wszystkiego chyba trzeba podejść z umiarem...


Zasada piąta... i ostatnia :) ufff
To takie moje ostatnie przemyślenia... :) uwaga, będzie filozoficznie... Jesteśmy na tyle ważni w życiu a czas tak szybko ucieka, że nie skupiajmy się na drobnostkach i lepiej kupić sobie jeden wymarzony produkt, który będzie nam służył tak jak byśmy tego oczekiwali niż tracić czas i pieniądze na buble i się później z nimi męczyć... to tak u mnie kosmetycznie powstało takie przemyślenie... ;) Ale tak naprawdę dotyczy to wszystkiego... jeśli kupimy sobie książkę, torebkę, garnek, bo dużo gotujemy i właśnie taki parowy by nam się najbardziej przydał... sprawi nam więcej przyjemności ta rzecz niż 10 czy nawet milion innych rzeczy... :D


Nie wiem czy Wasze odczucia są podobne... mam jednak nadzieję, że przybliżyłam Wam trochę moje spojrzenie na 'problem'... :D

Dajcie znać i napiszcie o Waszych sposobach... :)

Dobrej nocy...

:)


P.S.... :D



;)


2 komentarze:

  1. Bardzo fajne rady. Często też tak robię, szczególnie jeśli chodzi o pisanie listy, kupowanie rzeczy na promocjach. Warto kupować z głową, choć czasem można ją stracić :P

    OdpowiedzUsuń