Nie wiem czy wam wspominałam, ale w okolicy Świąt Wielkanocnych dostałam cudowny prezent, który chciałabym Wam dzisiaj pokazać... ;)
To mój wymarzony zegarek od Micheal'a Kors'a, który śnił mi się dosłownie po nocach... :)
Według mnie jest przepiękny, ale mogę nie być obiektywna w tej kwestii... :P
Dajcie znać co sądzicie... :)
Wiem, że obecnie modne są złote, duże zegarki, ewentualnie srebrne, jednak ja w takich nie najlepiej się czuję... nie wiem z czego to wynika, być może jeszcze nie ten czas... ;)
Mój model jest na akrylowej bransolecie imitującej bursztyn (podobają mi się także te na białej i przezroczystej ;P)... posiada także złote dodatki, co według dodaje mu elegancji, ale nie jest tego wiele... do tego tarcza wykonana z masy perłowej, która w świetle łapie delikatne refleksy zieleni i różu... dla mnie to istne cudo!!!
No i te detale...
... uwielbiam! :)
Powiem szczerze, że wiem, że to głupie, ale nie noszę go zbyt często... nie przeżyłabym rysy, mimo, że szkiełko jest niby odporne na zadrapania, wolę nie ryzykować i ubieram na specjalne okazje i wyjścia... ;)
Na ręce również wygląda super... nie jest za duży przez co w miarę proporcjonalny do mnie i mojej ręki...
Taka z pozoru niewielka rzecz a tyle szczęścia... :D
Pozdrawiam i życzę Wam udanej niedzieli!!! ;)
Z chęcią zdarłabym Ci go z ręki :D
OdpowiedzUsuńPiękny jest :))
piekny zegarek!! sama w prezencie dostalam zegarek guessa z motywem panterki, i na poczatku nosilam go tylko okazjonalnie, teraz.. nie zdejmuje go z reki :D
OdpowiedzUsuń