Ostatnio niestety nie mam zbyt wiele czasu na gotowanie, które bardzo lubię, są jednak dni, kiedy mogę trochę poszaleć... ;)
Dziś przepis na cannelloni w moim wykonaniu... jak sami zobaczycie jest on strasznie prosty, jeśli nie powiedzieć, że banalny... niestety odrobinę czasochłonny, więc nie polecam zabierać się za niego w przerwie między praniem z prasowaniem... ;)
Do wykonania go skorzystałam z:
- makaronu w postaci grubych rurek, który możecie dostać w Lidlu
- sera w wiórkach
- przecieru pomidorowego
a także:
- mięsa mielonego (wieprzowo-wołowego)
- cebuli (2 sztuk)
- 2 ząbków czosnku
- mleka
-oleju
- oraz przypraw takich jak: zioła (bazylia, oregano), pieprz, sól, papryczka chili, którą uwielbiam dodawać do wszystkiego... ;)
Zaczynamy!!!
Na patelni podsmażyłam w pierwszej kolejności mięso mielone dokładnie je rozdrabnijąc...
...po czasie kiedy z różowego zminiło się na beżowe dodałam cebulkę posiekaną w drobniuteńką kostkę...
... gdy widziłam, że wszystko ładnie się podsmażyło, cebulka zmiękła a mięso zarumieniło się jeszcze bardziej, dorzuciłam czosnek na dosłownie sam koniec, aby go nie spalić a żeby dodał aromatu potrawie... ;)
- tuż po nim kolej na sól, pieprz (w moim przypadku dużo, bo uważam, że tej potrawie pasuję jego większa ilość) oraz papryczka (nie za dużo), aby nadać odrobinę ostrości i pikanterii... ;)
W między czasie w formie do pieczenia wyłożyłam makaronowe rurki, aby sprawdzić jaką ich ilość będę potrzebowała do tej potrawy...
... następnie przeniosłam je na patelnię na mięso, dolałam odrobinę wody i przykryłam całość przykrywką, by lekko zmiękły i nie chrupały po upieczeniu... ;) - zostawiłam na malutkim ogniu na dosłownie kilka minut...
W tym czasie formę polałam delikatnie oliwą oraz przecierem...
...to co mi z niego zostało przelałam do szklanki, dodałam mleko i obowiązkowo zioła... :)
Wróciłam z powrotem do patelni i przystąpiłam do najtrudniejszej części całego zadania... NADZIEWANIA... :D
Od razu mówię, że lepiej uzbroić się w cierpliwość... ja w gorącej wodzie kąpana, oczywiście nie pozwoliłam na to, aby mięso dostatecznie wystygło i musiałam od razu przystąpić do działania... ;)
Palce poparzone, ale udało się... ;)
Nadziane rolki lądowały kolejno w formie...
... mi wystarzyło 16 sztuk... wszystko zależy od tego jak dużą macie foremkę i kuchenkę... ;)
Całość zalałam wcześniej przygotowaną miksturą z mleka, przecieru oraz ziół... :)
... posypałam serem... i wstawiłam do rozgrzanego pieca do temp. ok. 180 st. (około, bo nie mam zegara :P) na około pół godziny... tak naprawdę wszystko było gotowę, więc nie trzeba było na dłużej... ;)
I gotowe!!!
Wyszło naprawdę przepyyyyyyyyszne... :)
Polecam Wam, jeśli jeszcze nie próbowałyście... ;)
yummm yumm...
Buziaki!!!
:)
moja siostra robi takie tylko , że zamiast mięcha daje pieczarki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam makaron pod każdą postacią :D
Efekt końcowy powalający. Jeszcze nigdy nie robiłam tego dania, ale to coś w stylu lasagne.
OdpowiedzUsuńZnam to danie- znam!!! I wiem, jakie jest pyyyyyszne :D
OdpowiedzUsuń