wtorek, 7 sierpnia 2012

Ammersee... :)

Heloł, heloł, heloł... 
musicie mi wybaczyć tą krótką nieobecność, na którą złożyło się wiele różnych sytuacji, które odejmowały mi ochotę na wszystko, zwłaszcza pisanie o głupotach... :/ No bo trochę tak jest jeśli człowiek zastanowi się troszkę nad życiem...
Ogólnie naszedł mnie kryzys i musiałam sobie to wszystko poukładać na spokojnie... tak niestety czasem bywa...

Super pomógł mi w tym jednodniowy, niedzielny 'urlop', dzięki któremu nabrałam nowej energii... ;) Wiem, że śmiesznie to brzmi, ale od dawna nie byłam na wakacjach... już tak od trzech lat zawsze staje coś na przeszkodzie... a chodzi mi w tym wypadku o takie prawdziwe, beztroskie byczenie się w słońcu na plaży, nie na kanapie... :P

Jako, że była piękna pogoda a w niedzielę jak to w Niemczech bywa niewiele opcji na jej spędzenie, wsiedliśmy w kolejkę i pojechaliśmy nad jezioro Ammersee... :) 
Z Monachium to jakieś 10-17 stacji (w zależności, w której części miasta mieszkamy) linią S8 w stronę Herrsching...

Tak więc spakowaliśmy kanapki w plecak, kocyk, ręcznik i................ relax!!! ;)


Na miejscu było cudownie... bardzo urokliwie... mnóstwo łódeczek, cieplutka, czysta woda (jeziorko znajduje się u podnóża Alp)...


Statek dla turystów kursował co jakiś czas, w razie jakby ktoś miał troszkę pozwiedzać...
Postanowiliśmy przełożyć to na następny raz... ;)

Obowiązkowa stacja - lody... :P


Baza - pomost... rozbiliśmy nasz skromny obóz właśnie na nim... 'plaża' była kamienista, trawa zajęta, do tego dużo ludzi i działających na nerwy dzieci a na pomoście mogliśmy sobie spokojnie posiedzieć... jak dla mnie romantic.... ;)
(Ahhh, zapomniałabym, dziadkowieee... jeden skakał do wody na dechę ochlapując przy tym wszystkich i tak z 3 razy, drugi miał chyba jakąś łuszczycę, bo był cały w plamach a trzeci siedział bez majtek... poza tym luz i romantic... :D)


Trzeba sobie było to jakoś zrekompensować... ;) strzelająca, zielona część o smaku gumy balonowej... najlepsza! :) 
W tle kaczucha, która jak wyczuła, że mamy pełnoziarnisty chlebek...


... zaprzyjaźniła się z nami na dobre... :)
Była prze - słodka! 


Widok z naszego pomostu... ;)


Niestety zaczęły nadciągać burzowe chmury i trzeba było powoli wracać...
po drodze minęliśmy jednak jeszcze kilka fajnych miejsc i zakątków...




Niedzielę zaliczam do udanych i tym samym zachęcam Was do takich nawet króciutkich wypadów, bo nic tak nie relaksuje i nie naładowuje energią jak przyjemnie spędzony dzień... 

Pozdrawiam Was ciepło!!!

:)








5 komentarzy:

  1. ooo... ciekawe miejsce, bede musiala kiedys odwiedzic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie Ci polecam... :) Jeziorko jest OOOOGROMNE, więc każdy tam może znaleźć coś dla siebie... :) Cudny wakacyjny klimat...

      Usuń
  2. ale tam pięknie, nawet taki jednodniowy "urlop" porafi mocno naładować pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne miejscem, urokliwe budynki i czysta woda.

    OdpowiedzUsuń
  4. It's remarkable to pay a quick visit this web page and reading the views of all friends concerning this post, while I am also keen of getting experience.

    Also visit my weblog ... www.clearporescoupons.com

    OdpowiedzUsuń