niedziela, 3 czerwca 2012

Ulubieniec oraz bubel miesiąca - MAJ

Postanowiłam pisać w każdym miesiącu (mam nadzieję, że mi się to uda) :) o największym 'odkryciu', bądź produkcie, który mnie zaskoczył pozytywnie oraz o takim, który zupełnie się nie sprawdził i okazał się dużym rozczarowaniem...

Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma recenzji... :)

W miesiącu MAJU...

...jeśli chodzi o wielkie WOW, wywołał u mnie żel do mycia twarzy z firmy Clean&Clear - morning energy...

Tak naprawdę używam go już od 3 miesięcy i ciągle zapominam, żeby o nim wspomnieć... :P
A jest tego jak najbardziej wart... :)

Produkt ten posiada jak dla mnie same plusy:

- jest niesamowicie wydajny! Pieni się naprawdę rewelacyjnie, maleńka ilość wystarcza (taka, jak na zdjęciu), aby umyć całą buzię i to bardzo dokładnie...
- idealnie oczyszcza! Zmywa dosłownie wszystko! Makijaż oczu także, nawet ten najcięższy (czarny eyeliner, tusz itp.), nie podrażnia oczu, nie szczypie, rozpuszcza cały make-up nie pozostawiając na skórze dosłownie nic...
- bardzo ładnie pachnie... 
- odświeża, po umyciu mamy wrażenie idealnie czystej i świeżej cery, dokładnie oczyszczonej...
- nie wysusza, bałam się, że skoro tak dobrze myje buzię to będzie ją wysuszał i ściągał... nic takiego się nie dzieje... bynajmniej u mnie...
- do tego niska i przystępna cena - ok. 15 zł


- wygodna butelka i aplikacja produktu, dzięki pompce, która precyzyjnie wyciska tyle żelu ile potrzebujemy...
- bardzo fajna, lejąca konsystencja z perłowym blaskiem...


- jedyne ale... mimo kuleczek zatopionych w produkcie, raczej nie spodziewajmy się po nim peelingu, są one raczej nie wyczuwalne i większość zatrzymuje się w pompce...

Używam go codziennie, zwłaszcza rano i uwielbiam ten produkt z każdym dniem coraz bardziej... :)


Przyszedł czas na bubel...

Wiecie, że skończyła mi się buteleczka płynu micelarnego z Biodermy...
zdecydowałam się otworzyć kolejny preparat do demakijażu oczu i wybrałam dwufazowy płyn z Essence...

No i niestety... nastąpiło moje wielkie rozczarowanie...


- nie zmywa makijażu, tylko go rozmazuje po całej twarzy... z ciężkim makijażem to w ogóle nie ma co zaczynać a jest niby przeznaczony do produktów wodoodpornych...
- pozostawia tłustą/ śliską powłokę, co doprowadza mnie do szału, bo ciężko ją zetrzeć...
- trzeba kilkakrotnie przecierać, aby zadziałał po czym budzimy się rano i ogrooomną pandą pod oczami, bo tłusta 'powłoka' okazuje się, że jednak postanowiła rozpuścić resztki makijażu...
- niezbyt wygodny w użyciu... tradycyjna, zwykła buteleczka.
- cena ok. 1,79 euro, niby niewiele, ale po co wydawać, skoro się nie sprawdza... ;)


Generalnie nie polecam i odradzam osobom chcącym wypróbować ten produkt, tak jak ja... szkoda czasu i późniejszego męczenia się z tym produktem...



Dajcie znać czy podoba Wam się taki pomysł na recenzje produktów...

Pozdrawiam!!!

:)




1 komentarz:

  1. ja uzywam nivea z minerałami :) ale tym zelem kusisz.. :) tylko,ze boje sie zmienic to moje nivea eh

    OdpowiedzUsuń