Dzisiaj taka zbieranina z ostatnich dni... może nawet więcej niż siedmiu... :)
Zima przyszła i zagościła na dobre... sypie niemal bez ustanku... uwielbiam takie widoki z okna pod warunkiem, że zostaję w domu...
... gorzej jak czekam na S-bahn'a w drodze do pracy... ;)
W wolnej chwili poprzekładałam cienie Inglota i KOBO w zakupioną w Polsce, jeszcze poprzednim razem, wkładkę... zostało miejsce na jeden brakujący, ale chyba tak już zostanie... ;)
... zrobiłam listę kosmetyków i ich dat ważności, aby mieć pod ręką i lepiej orientować się w jakiej kolejności najlepiej je zużywać...
... pieczone maroni... uwielbiam zrobione w domu zaciszu, w piecyku... :)
... niespodzianka bez okazji... :)
:)
taka lista kosmetyków z datami ważności jest rewelacyjnym pomysłem, jakiś czas temu sama taką prowadziłam, później o niej zapomniałam, ale teraz mnie natchnęłaś ! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się!!! :D
UsuńJa mam taką listę w Excellu :)
OdpowiedzUsuńładny masz charakter pisma.
OdpowiedzUsuń